Czym są i jak działają olejki eteryczne
Olejki eteryczne to skondensowana Moc Roślin, której Konie potrzebują ze swej Natury.
Najprościej mówiąc olejki eteryczne to skumulowana energia roślin, coś w rodzaju osocza krwi, w której znana nam mniej lub bardziej terapeutyczna moc substancji fitochemicznych (od greckiego fitos – roślina) uzyskuje niezwykłe stężenie. Wyobraźmy sobie, że jedna kropla Mięty Pieprzowej reprezentuje intensywność dwudziestu pięciu porcji naparu z tej rośliny.
Olejki eteryczne – coraz bardziej popularne i lepiej znane w profilaktyce zdrowia ludzi, działają dokładnie tak samo, a może nawet lepiej w przypadku Koni, naturalnie przystosowanych do spożywania ziół. Dziś coraz lepiej rozumiemy potrzebę suplementowania koni dodatkowymi porcjami Lucerny, Mięty Pieprozwej, Kocanki czy Kozieradki. Suszone zioła oddają jednak koniom zaledwie kilka procent swych naturalnych włąściwości. zawartych w ziołach świeżych.
Na ogół (za wyjątkiem cytrusów) olejki eteryczne uzyskujemy destulując parą wodną bardzo świeży materiał roślinny w szczycie jego olejodajności. Wiele z tych roślin moglibyśmy po prostu zjeść. Olejków nie należy się bać – są z gruntu bezpieczne. Lecz jeśli używamy roślin zatrutych herbicydami, dyfuzowanych na paleniskach ze starych opon lub w inny sposób psutych (rozcieńczanych, podrabianych, zaprawianych olejem) – nie dziwmy się, gdy nie zaobserwujemy ich błogosławionego działania.
Największe zmartwienie budzi fakt, że niektóre olejki są przerabiane albo „uzupełniane” przez dodawanie do nich sztucznych związków. Na przykład olejek z Kadzidłowca (boswellia serrata lub carteri ) często jest uzupełniany bezbarwnym, bezwonnym rozpuszczalnikiem takim jak ftalan dietylu czy glikol dipropylenowy. Jedynym sposobem rozróżnienia „prawdziwego” olejku od „podróbki” jest zbadanie próbki analitycznej przy zastosowaniu chromatografii gazowej, spektroskopii masowej czy refraktometrii optycznej. Niestety wiele olejków eterycznych dostępnych powszechnie w sieciach sprzedaży – aptekach, drogeriach i w internecie, należałoby zaliczyć do podróbek lub olejków bardzo niskiej jakości. Z pewnością nie – terapeutycznej. Kiedy zdajemy sobie sprawę z zalania rynku przez kolekcje olejków całkowicie sztucznych lub słabej jakości z dodatkiem sztucznych substancji chemicznych i innych olejów, przestajemy zwracać uwagę na piękne opakowania i niską cenę tych olejkopochodnych produktów, a poszukujemy solidnych źródeł i gwarancji jakości udzielanych przez odpowiedzialnych dystrybutorów.
Olejki są bezpieczne , gdy trzymają tak zwaną terapeutyczną jakość – gwarantowaną przez producentów w procesie rolniczym, przez laboratoria w procesie testowania jakości, przez dystrybutora w procesie konfekcjonowania i logistyki. Są także bardzo intensywne, dlatego tradycyjnie stosowano ich rozcieńczanie w tak zwanym oleju bazowym. Dziś odchodzi się od tego wymogu, na rzecz aplikowania olejków wewnętrznie (w wodzie pitnej, w pożywieniu) , poprzez drogi oddechowe (w dyfuzorach, inhalatorach, lub wdychając bezpośrednio) lub skórę (w obszarach celowego działania, np. na rany lub w miejscach szybkiej transmisji – u człowieka są to stopy, zaś u zwierząt obszary krótkiej sierści i łatwego dostępu do skóry).
Z perspektywy chemicznej olejki eteryczne, których używamy (około 50 podstawowych) to niemal 300 związków chemicznych pogrupowanych w rodziny seskiterpenów, monoterpenów, fenoli, eugenoli, alfa-pinenów, mentoli i wielu innych. Chemiczne właściwości olejków, choć znane od tysięcy lat, zostały przebadane po raz pierwszy w latach
trzydziestych XX wieku, przez francuskiego chemika Maurice Gatfosse, który po raz pierwszy użył terminu „aromaterapia”, w swojej książeczce wydanej pod tym samym tytułem tuż przez II wojną światową. Obecnie wiemy już całkiem sporo o chemicznych właściwościach olejków i ze zdumieniem odkrywamy, że znane nam leki farmakologiczne, ”odkrywane” ogromnym kosztem w laboratoriach farmaceutycznych reprezentują konfiguracje związków znanych z chemii organicznej roślin.
Jednakże dopiero współczesne badania z lat dziewięćdziesiątych i późniejsze, rzucają nieco światła na inne właściwości olejków, a mianowicie na samoistne generowanie nanovoltów czyli fali drgań cząsteczek liczonych w milionach cykli na sekundę. Według wielokrotnie cytowanych amerykańskich badań Bruce’a Tainio z Waszyngtonu, olejki eteryczne emitują częstotliwość drgań na poziomie od 52 Mhz (Bazylia) do 320 Mhz (Róża Damasceńska) i potrafią w ciągu milisekund przekazywać swoje częstotliwości wszystkim organizmom żywym, które napotkają na swojej drodze.
Tymczasem zdrowy człowiek w sile wieku wykazuje częstotliwość pomiędzy 62 a 65 Mhz, a każdy rodzaj dolegliwości, obniżenie odporności czy udział czynników zewnętrznych (takich jak choćby picie kawy) obniża częstotliwość. I tak mocne przeziębienie czy grypa (a także wirus covid) obniża częstotliwość do 57 -58 Mhz, rak do ok 42 MHz, zaś spadek częstotliwości do 25 Mhz rozpoczyna proces zatrzymania czynności fizjologicznych i zejście do zera. Co więcej różnice częstotliwości drgań występują pomiędzy poszczególnymi układami fizjologicznymi organizmu człowieka. I tak układ kostny sam w sobie wykazuje częstotliwość niższą (52Mhz) niż układ krwionośny (61 Mhz) czy limbiczny (65MHz).
Okazuje się, że olejki eteryczne „stroją” częstotliwości napotkanych komórek organicznych w ten sposób, że oddziałują w zakresie swoich częstotliwości wprost na organy podobnie „nastrojone”, zaś co do zasady regulują częstotliwość całego układu podnosząc lub obniżając, jak wymaga tego wewnętrznie skalibrowany balans danego organizmu. Dzieje się to w czasie nieledwie sekund.
I jeszcze to – olejki są jak balsam dla serc i umysłów. Równoważą emocje – podnoszą melancholików do działania, tonizują gniew i otwierają umysł.